Na początku wpisu chciałbym pokazać Wam polski ślad na amerykańskim ramieniu. Nie spotkałam się osobiście z takim dowodem uwielbienia dla Fryderyka Chopina. Właściciel ramienia ma co prawda polskiego ojca (i polskie nazwisko), ale czuje się raczej Amerykaninem.
Między innymi za sprawą Donalda dzieje się sporo. Kiedyś świadkiem wydarzeń w Hostelu Mamas&Papas był Grzesiu "Mordka". A teraz Grzesiu wygląda tak:
Ostatnio życie hostelu mocno przyspieszyło. Żyjemy jak w młynie i tylko Kiciuś jest niezmiennie stałym leniwym elementem naszego krajobrazu. Albo śpi, albo je, albo po prostu leży. Parę fotek Kiciusia dla czytelników-kociarzy (wiemy, że sporo ich jest)
Zauważyłam, że Kiciuś trochę stacza i przyłapałam go na spaniu w śmietniku.
Ma taką elegancką miejscówkę pod domkiem, a ten obdartus wybrał śmietnik.
Dzisiaj odbył przemiły spontan na recepcji. Gadaliśmy, gadaliśmy. Było bardzo ciekawie i wesoło. Najpierw Wojtek - inicjator. Za chwilę dołączył duet amerykańsko-australijski. Jeszcze jedna Amerykanka. Potem Koreańczyk. Uwieńczeniem była para sympatycznych Ukraińców ze wschodniej Ukrainy.
Ci ostatni nie omieszkali nawiązać do sytuacji w swoim kraju. Są załamani. Mimo, że są rosyjskojęzycznymi Ukraińcami są przeciwni obecnej sytuacji. Mówią, że większość zwykłych ludzi nie chce być w Rosji. Nie chcą całej tej awantury. Z ich opowieści wynika, że aktywni są ludzie pokroju naszych kiboli, którzy nigdy nie odpuszczą okazji do awantury. Gdy rozmawialiśmy widać było ogromne emocje tych ludzi.
Przy okazji wspomnę o młodych Ukraińcach, naszych niedawnych Gościach, którzy zdecydowali się osiedlić w Polsce. W ich kraju musi być naprawdę bardzo trudno żyć, niezależnie od sytuacji z Rosją. Są zdeterminowani ułożyć sobie życie w naszym kraju. Znaleźli legalną pracę, ciężką i niezbyt efektowną finansowo. Ale nie narzekają. Uczą się pilnie polskiego, żeby polepszyć swój start.
Odwiedzili nas w tamtym tygodniu, więc sobie pogadaliśmy. Przy okazji miał miejsce kolejny spontan. Jacyś Goście zostawili nieruszone zapakowane mięso na grilla. Papas szybciutko podjął rękawicę. Dziarsko rozpalił ogień. Dokupiliśmy kiełbasy i rozpoczęliśmy biesiadę. Andrej i Dasza powiedzieli, że nasza kiełbasa (tzn. w ogóle polska kiełbasa) jest pyszna. Kupili ostatnio tanio kiełbasę i miała 40% mięsa. Powiedzieliśmy im, że to nie za dobry wskaźnik. Odparli, że u nich kiełabasa z 40% wsadem mięnym to super kiełbasa. Chyba zaczynamy pojmować, jak tam się żyje.
Parę fotek ze spontanu na recepcji
I spontan ogrodowy
Na deser piękne dziewczęta wśród pięknych hostelowych kwiatów
I piękne kwiatki bez dziewcząt