Za tydzień wyruszamy na zasłużone wakacje. Tak, to już tylko tydzień. W hostelu, jak zwykle o tej porze roku, pustki. Możemy skupić się na wyjeździe. Nawet nie odczuwamy braku workaway'ra, chociaż Jeana wciąż z zadziwieniem wspominamy. Wszyscy, którzy go poznali, są w szoku, że tak zakończyła się znajomość. Dosłownie wszyscy! Brakuje mi naszych lekcji języka francuskiego i pogaduszek na recepcji.
Od Jeana dowiedziałam się, skąd u Francuzów takie problemy z językiem angielskim.
Po pierwsze mają problemy z wymową niektórych dźwięków. Coś podobnego jak nasz Grzegorz Brzęczyszczykiewicz dla obcokrajowców. Jest to duży kłopot.
Po drugie system nauczania języka angielskiego we Francji w niewielkim stopniu wymusza mówienie. Uczą się raczej o języku niż używania go.
Zapytałam Jeana dlaczego w takim razie on mówi całkiem dobrze. Powiedział, że włożył w to ogromną ilość pracy i nie każdy ma tyle chęci, żeby pokonywać trudności z nauką.
Na koniec docisnęłam go i przyznał, że we Francuzach nadal jest wysoki poziom dumy narodowej. Nie chcą przyznać, że trochę żal, że ranga języka nie jest taka wysoka, jak jeszcze niedawno. Przez wiele lat językiem międzynarodowym była łacina. Potem królował francuski, który musiał ustąpić angielskiemu. Ten ostatni też chyba długo nie pociągnie jako język międzynarodowy. Ja i Ada typujemy język hiszpański jako język światowy niebawem. My jesteśmy przygotowane, już mówimy językiem Cervantesa. I Wam też radzimy zacząć przygotowania do nauki kolejnego języka międzynarodowego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz