Zadziwia nas wciąż różnorodność celów, które przyprowadzają Gości do Gdańska. Poza banalnym zwiedzaniem czy imprezowaniem ludzie mają setki innych powodów. Ostatnio były dwie Panie, które przyjechały do Gdańska z Łodzi tylko po to, aby odebrać kotka. Kot nie był jakimś rasowym championem. Jego mama nie przeżyła porodu, a ludzie uratowali kocie rodzeństwo. I po takie stworzenia ludziska pędzą ponad trzysta kilometrów w jedną stronę. Panie przyjechały z dwójką dzieci. Chłopczyk miał roczek, dziewczynka trochę starsza. Oboje płakali. Przyczyny płaczu chłopca nie znamy. Dziewczynce bardzo nie spodobała się wizja spania z babcią na jednym łóżku. Pani babcia wyszła na inne piętro, żeby się pożalić mężowi, że łóżka małe i warunki spartańskie. No tak, jeżeli wynajmuje się w hostelu pokój 2-osobowy (ze wspólną łazienką) dla czterech osób należy spodziewać się najwyższego komfortu ;) Pani wyszła pożalić się telefonicznie na inne piętro z dala od recepcji. Miała pecha, bo poszła w miejsce, gdzie przypadkiem przebywał nasz człowiek. Wszystko słyszał i uprzejmie nam doniósł.
Wymiar bardziej praktyczny miała wizyta dwojga Norwegów. Przyjechali do dentysty i do studia tatuażu. Są zachwyceni, bo ceny kilkakrotnie niższe, a poziom usług bardzo dobry. Z dumą prezentowali owoce wizyty. Tzn. tatuaże pokazali, bo do zębów im nie zaglądaliśmy.
Jesień to czas studentów z programu Erasmus. Młodzi ludzie korzystają z faktu, że są w innym kraju i próbują odwiedzić jak najwięcej miejsc. Gdańsk zawsze jest ważnym punktem na trasie wycieczek.
Z drugiej strony gościliśmy 79-letnego Amerykanina, który samotnie objeżdża Europę. Nie był to jednak najstarszy Gość w Hostelu Mamas&Papas. Niedługo po otwarciu hostelu mieszkał tu Pan Jan, wówczas 90-letni ( http://hostelik.blogspot.com/2012/10/pan-jan.html ). Hostel jest dla każdego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz