niedziela, 7 lipca 2019

Gabi i workaway



Nadszedł czas wymiany paszportu. Stary był ze mną w wielu miejscach i mam trochę sentymentu. Najciekawsze jest to, że w czasie, kiedy go wyrabiałam, nie miałam pojęcia, że będę prowadziła hostel. A numer mojego paszportu to nasz numer na hostelworld.com!!! Hostelworld.com to najważniejsza strona internetowa dla podróżników plecakowiczów. Ciekawe, jakie przeznaczenie czeka mnie po obecnej wymianie paszportu :)
Nasza ulubiona strona workaway.info ostatnio nas wkurzyła. Na początku była to bardzo fajna idea. Ludzie podróżujący zatrzymywali się w miejscach, w których otrzymywali miejsce do spania i wyżywienie. W zamian pomagali przy różnorakich pracach. Workaway.info było pośrednikiem. Podróżnicy zakładali płatne konto i otrzymywali dostęp do miejscówek, gdzie mogliby się zatrzymać. Wszystko pięknie działało. Wolontariusze mieli okazję poznać dane miejsce od strony nieturystycznej. Gospodarze też czerpali z tych kontaktów. Przegadaliśmy z naszymi woluntariuszami z całego świata wiele godzin.
Teraz workaway.info wyskoczył z żądaniem, żeby wolontariuszom płacić wynagrodzenie. Wolontariat za pieniądze? Ok, możemy płacić, ale wówczas oczekujemy zapłaty za łóżko i za pełne wyżywienie. Biorąc pod uwagę, że pomagają zaledwie parę godzin dziennie (najwyżej trzy) przez pięć dni w tygodniu, musieliby nam dopłacać. Workaway.info ma nowych właścicieli i ci nie mogą pojąć, że główną ideą nie jest praca, ale poznawanie innych kultur, kuchni, obyczajów. I kompensata kosztów spania i wyżywienia przez drobną pomoc. Co ciekawe, większość wolontariuszy nie chce pieniędzy. Oczekują fajnie spędzonego czasu wśród ludzi, bez potrzeby troszczenia się o podstawowe bytowe sprawy. Psuje się coś fajnego.
Zmiany, zmiany. Ludzie też są inni niż na początku działania Hostelu Mamas&Papas. Dużo spokojniejsi i mniej otwarci na innych. A właściwie wręcz skoncentrowani na sobie. Na szczęście nie wszyscy, ale zmiana jest bardzo widoczna.
Kiedyś ludzie wyjeżdżający podpisywali swoje jedzenie w lodówkach hasłami pod tytułem "zjedz mnie", "dla wszystkich", "weź za darmo" itd. Ci, którzy podróżują mocno oszczędzając lub mają bardzo ekologiczne podejście do życia, chętnie korzystali. Od jakiegoś czasu nie natykamy się na podpisane jedzenie. Robimy co parę dni przegląd lodówek i wyrzucamy całe fury jedzenia, które zaczyna się psuć. Nie zostało zabrane, ani przekazane innym. Ostatnio zobaczyłam nawet w koszu wyrzucony chleb z aktualną datą ważności.
Młodzi ludzie mogą też podarować coś pozytywnego. Dzięki poradzie młodego człowieka nauczyłam się używać... nosa do obsługi smartfona. Super rozwiązanie, kiedy masz bardzo zajęte ręce. Odbierasz połączenie nosem. Drugie kliknięcie nosem na głośnik, żeby ustawić tryb głośnomówiący. Nie trzeba nawet wycierać rąk. Genialne!

Pamiętacie Gabiego z Argentyny. Był naszym Gościem i polubiliśmy się. Spotkaliśmy się nawet przypadkiem w Azji w czasie naszej podróży w 2017 roku. Znowu nas odwiedził i wprowadził mnóstwo pozytywnej energii.

















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz