Singapur |
Nigdy w życiu nie podejrzewałabym, że od naszych Gości usłyszę opowieść gloryfikującą służby kontrolujące bilety w autobusach. Dotąd mieliśmy, niestety, niezbyt dobre mniemanie o tzw. "kanarach". Trochę nazbyt gorliwi bywali wobec turystów nierozumiejących absurdów naszego życia. Czasami było nam po prostu głupio tłumacząc naszą rzeczywistość. Bo normalnie to u nas nie jest.
Nasi Goście próbowali znaleźć w automacie biletowym coś, co funkcjonuje w normalnych krajach. Wiele przyjaznych ofert, a już na pewno jeden bilet na każdy rodzaj komunikacji miejskiej. Obcokrajowcy nie rozumieją, że potrzebują tutaj kilka rodzajów biletów, żeby przemieszczać się bez kłopotów. Mieszkańcy Trójmiasta też nie rozumieją, ale już przywykli. Odkąd pamiętam dyskutuje się na temat przyjaznych rozwiązań komunikacyjnych i
... niewiele się dzieje. Turyści nie są w stanie pojąć, że rozwiązania
praktykowane od lat w wielu krajach, u nas są czymś niezwykłym.
Ale do rzeczy! Nasz chiński Gość kupił bilet na przejazd do Sopotu. Skoro chciał tam dojechać, no to jeden bilet wystarczy, prawda? Nic z tego! U nas najpierw musi kupić bilet ZTM, a później bilet SKM. Proste? W innych cywilizowanych krajach nie interesowałoby go, czym jedzie w obrębie metropolii. Tutaj trzeba być czujnym, niestety. Chińczyk sądził, że w automacie kupił bilet do Sopotu. Bilet ten miał inny rozmiar i nie mieścił się do kasownika w autobusie. Nie dał rady wcisnąć go do kasownika, więc troszkę go złożył i tak skasował. Uczciwy człowiek! Nie chciał jechać bez skasowanego biletu. Weszli kontrolerzy. Tutaj cud nastąpił! Pan kontroler zakwestionował bilet i zapytał Chińczyka, czy jest turystą. Gdy ten potwierdził, grzecznie po angielsku pouczył go, że ma niedobry bilet. Zamiast wręczyć mu mandat, pouczył, żeby kupić kolejny bilet u kierowcy. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z takim zachowaniem kontrolerów. Szczerze mówiąc, podoba mi się. Pamiętamy opowieści innych naszych Gości, którzy po kontroli biletów wracali do hostelu bardzo zdenerwowani.
Zdenerwowany Gość zawsze może zrelaksować się na naszym ganku. Życie "gankowe" kwitnie! Towarzystwo Kiciusia gwarantowane!
Nasza królewna Ola odwiedziła nas z Davidem. Poznali się w Hostelu Mamas&Papas. To nasza najładniejsza hostelowa love story. Ich szczęście wzmacniają z pewnością miski z zupą p.Czesi.
Zdenerwowany Gość zawsze może zrelaksować się na naszym ganku. Życie "gankowe" kwitnie! Towarzystwo Kiciusia gwarantowane!
Nasza królewna Ola odwiedziła nas z Davidem. Poznali się w Hostelu Mamas&Papas. To nasza najładniejsza hostelowa love story. Ich szczęście wzmacniają z pewnością miski z zupą p.Czesi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz