W Hostelu Mamas&Papas zawsze jest ślad wszystkich istotnych wydarzeń, które zajmują uwagę świata. Ostatnio wiele razy słyszymy różne opinie na temat uchodźców. Oczywiście odczucia ludzi są bardzo różne, na ogól podszyte obawami. Mieliśmy też okazję porozmawiać z chłopakiem, który jest synem uchodźców. Młody człowiek przyjechał do nas z Norwegii. Ale nie była to oczywista sytuacja. Jak nam zeznał, został poczęty w Kosowie. Gdy jego mama była w ciąży, rodzice zdecydowali się na emigrację. On urodził się w Szwecji, a docelowo zamieszkali w Norwegii. To bardzo fajny człowiek. Pamięta skąd pochodzi jego rodzina, ale zintegrował się całkowicie z nową ojczyzną. Co roku jeździ do kraju przodków. Mówi po albańsku. Jedyne, co go stresuje, to fakt, że liczni krewni, których odwiedza (w ilości chyba z 60 osób), mają pretensje, że nie pamięta wszystkich imion. David żalił się, że co roku pojawiają się nowe twarze i on nie jest w stanie spamiętać, kto jest kim. Jego krewni są zdziwieni. Wszak oni wszyscy pamiętają, jak on się nazywa ;) Mówi, że zna wielu uchodźców pilnie uczących się języka norweskiego, próbujących zacząć nowe, normalne życie. Problem zwany "uchodźcy" ma wiele twarzy.
David jest w 100% Europejczykiem. Ma otwarty umysł i dużą łatwość w nawiązywaniu kontaktów z ludźmi. Poprosił o albańską flagę na naszej mapie. Zrobi się :)
Wróćmy do Polski.
Odwiedzili nas Iwona i Rafał. Przemiła para, która zapisała się szczególnie w historii naszego hostelu. Oni właśnie zrobili PIERWSZĄ rezerwację w Hostelu Mamas&Papas. Można by rzec, że od nich wszystko się zaczęło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz