Skala ludzkiej tępoty wciąż nas zdumiewa. Niestety, doświadczamy tego wciąż i wciąż.
Ostatnio naszym faworytem jest Pan Ryszard, który przyjechał z Żoną Zofią. Od ich wejścia wiedzieliśmy, że hostel to nie ich klimaty, ale mieli rezerwację, więc przyjęliśmy ich profesjonalnie. Pierwsze wrażenie zostało złagodzone po tym, jak zorientowaliśmy się, że mimo iż absolutnie nie są typem hostelowym, dzielnie radzili sobie i spędzali czas bardzo aktywnie. Stwierdzili, że wolą zmęczyć się chodzeniem, niż sterczeć przed telewizorem. Szacun!
Szacun zniknął parę dni po ich wyjeździe. Pan Ryszard napisał opinię i w tzw. "minusach" narzekał, że łazienka była wspólna, a w pokoju nie było telewizora. Kolejny matołek, który przeczytał tylko cenę i nie potrafił przeczytać ze zrozumieniem całej oferty. Napisane czarno na białym "łazienki wspólne", a w udogodnieniach ani słowa o telewizorze. Ale to się zdarza dosyć często i nawet nas nie zdziwiło. Niektórzy ludzie nie umieją czytać ze zrozumieniem. Smutne bardzo. Tacy ludzie mają prawa wyborcze jak wszyscy i niestety korzystają z nich, nie rozumiejąc za bardzo rzeczywistości.
Ale to tylko dygresja. Najbardziej rozbawił nas Pan Ryszard narzekaniem w opinii na .... smród w kuchni na pierwszym piętrze. Otóż, Pan Ryszard był jednoosobowym autorem tego smrodu! Pierwszego dnia pobytu podgrzewał coś na patelni. Chyba szukał telewizora i zapomniał, że ma coś na gazie. Dym i smród był niemiłosierny! Na dodatek spalone żarcie włożył .... do szafki. My odkryliśmy to dopiero następnego dnia przy sprzątaniu. Tak sobie dodatkowo śmierdziało z ukrycia. Dobrze, że nie spalił hostelu! No, ale zdarza się... Nikt nie miał pretensji. Wywietrzyć swąd ostrej spalenizny nie jest łatwo. Smród unosił się kilka dni. Nie było fajnie, ale co zrobić? A później Pan Ryszard poskarżył się w opinii na ów smród.... Ręce opadają! Jak można być takim ...... No nie będę kończyć, bo słów brakuje.
No, ale to nie pierwszy i nie ostatni Pan Ryszard. Ryzyko zawodowe. Damy radę.
Ostatnio naszym faworytem jest Pan Ryszard, który przyjechał z Żoną Zofią. Od ich wejścia wiedzieliśmy, że hostel to nie ich klimaty, ale mieli rezerwację, więc przyjęliśmy ich profesjonalnie. Pierwsze wrażenie zostało złagodzone po tym, jak zorientowaliśmy się, że mimo iż absolutnie nie są typem hostelowym, dzielnie radzili sobie i spędzali czas bardzo aktywnie. Stwierdzili, że wolą zmęczyć się chodzeniem, niż sterczeć przed telewizorem. Szacun!
Szacun zniknął parę dni po ich wyjeździe. Pan Ryszard napisał opinię i w tzw. "minusach" narzekał, że łazienka była wspólna, a w pokoju nie było telewizora. Kolejny matołek, który przeczytał tylko cenę i nie potrafił przeczytać ze zrozumieniem całej oferty. Napisane czarno na białym "łazienki wspólne", a w udogodnieniach ani słowa o telewizorze. Ale to się zdarza dosyć często i nawet nas nie zdziwiło. Niektórzy ludzie nie umieją czytać ze zrozumieniem. Smutne bardzo. Tacy ludzie mają prawa wyborcze jak wszyscy i niestety korzystają z nich, nie rozumiejąc za bardzo rzeczywistości.
Ale to tylko dygresja. Najbardziej rozbawił nas Pan Ryszard narzekaniem w opinii na .... smród w kuchni na pierwszym piętrze. Otóż, Pan Ryszard był jednoosobowym autorem tego smrodu! Pierwszego dnia pobytu podgrzewał coś na patelni. Chyba szukał telewizora i zapomniał, że ma coś na gazie. Dym i smród był niemiłosierny! Na dodatek spalone żarcie włożył .... do szafki. My odkryliśmy to dopiero następnego dnia przy sprzątaniu. Tak sobie dodatkowo śmierdziało z ukrycia. Dobrze, że nie spalił hostelu! No, ale zdarza się... Nikt nie miał pretensji. Wywietrzyć swąd ostrej spalenizny nie jest łatwo. Smród unosił się kilka dni. Nie było fajnie, ale co zrobić? A później Pan Ryszard poskarżył się w opinii na ów smród.... Ręce opadają! Jak można być takim ...... No nie będę kończyć, bo słów brakuje.
No, ale to nie pierwszy i nie ostatni Pan Ryszard. Ryzyko zawodowe. Damy radę.
Jest też pozytywna historia. Zamieszkał u nas kilka chwil Amir. Amir jest Tatarem z Krymu. Skomplikowana historia. Paszport ukraiński. Miejsce pochodzenia Krym. Wiadomo, co to oznacza. Przemiły młody człowiek, którego bardzo polubiliśmy. Papas chciał uświadomić Amira, że 200 metrów od hostelu mieści się siedziba Oddziału Stowarzyszenia Tatarów Rzeczpospolitej Polskiej. A Amir właśnie dzięki tej organizacji uzyskał stypendium, dzięki któremu tutaj studiuje. Świat jest mały :) Mały, ale pełny fantastycznych ludzi. I Ryszardy nam nie straszne :)
Mamy też wciąż pozytywnych "wariatów". Przyjechał do nas Michael z Irlandii Północnej. Tylko na jedną noc. Chłopak tak się zżył z innymi Gośćmi, że mając samolot o 19:45, stał na recepcji jeszcze o godzinie 18. Poganialiśmy go, chociaż nie bardzo wierzyliśmy, że się uda zdążyć. I oczywiście nie udało się. Zadzwonił z lotniska, że się spóźnił na samolot i prosił o zarezerwowanie łóżka na najbliższą noc. Miał pecha! Nie mieliśmy żadnych wolnych miejsc. Zaproponowaliśmy nocleg w hostelu przy lotnisku. Ale jemu nie chodziło o nocleg jako taki. Chciał koniecznie spędzić czas w Hostelu Mamas&Papas z nowo poznanymi ludźmi. Był gotów spać na podłodze, na fotelu lub w jakikolwiek inny sposób. Chciał pobyć z ludźmi. Nieważne było, czy łazienka wspólna, czy jest telewizor, czy pachnie, czy śmierdzi. Ludzie są najważniejsi!!! Zlitowaliśmy się i pozwoliliśmy mu przespać się na kanapie w common room.
Swoją drogą Michael wyciągnął wnioski z przygody z poprzedniego dnia i nazajutrz wyruszył na lotnisko z duuuużym zapasem :)
Zapraszamy Michael'ów. Zapraszamy bardzo :)
Zapraszamy Michael'ów. Zapraszamy bardzo :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz