Po powrocie z Azji trudno nam wrócić do rzeczywistości. Na szczęście przynajmniej pogoda umie się zachować. Wygląda na to, że udało nam się oszukać zimę i cały jej impet odbył się w Gdańsku wtedy, kiedy nas tu nie było.
Wspominając naszą podróż często rozmawiamy o biedzie panującej w tamtych stronach. My, Polacy, często narzekamy na trudne życie, ale jak się popatrzy na życie w innych krajach, wydaje się, że my nic nie wiemy o biedzie.
Nie trzeba daleko szukać. Gościmy dziewczynę z Białorusi. Opowiedziała nam, jak tam się żyje. Byliśmy w lekkim szoku. Ludzie w stolicy zarabiają tam przeciętnie 500$. Wynajem małego jednopokojowego mieszkania kosztuje 450$. Poza stolicą zarabia się 300-350$. W Polsce wszystko jest tańsze kilkakrotnie. Oni płacą mniej za gaz i elektryczność oraz transport. Zastanawiamy się, jak to jest możliwe przeżyć z tak niskimi zarobkami i tak wysokimi cenami. Dodatkowo ich towary są gorszej jakości. Nadia zachwyca się naszym jedzeniem. Wszystko jej smakuje począwszy od mleka i masła na całej reszcie kończąc. I ta żywność, którą się zachwycała, wcale nie jest jakaś wykwintna.
Pierwszy raz w życiu spróbowała u nas indyka. Na Białorusi jest tak drogi, że u niej w domu się nie kupuje. Mięso w ogóle (jak wszystko) jest drogie. Kilogram wieprzowiny kosztuje 15$. Wołowina niewiele mniej. Ryby też są horrendalnie drogie. W związku z tym Białorusini jedzą tylko kurczaki. W różnej postaci. Do tego ziemniaki w różnych postaciach i zupy.
Zachwycił nas genialny pomysł na pozbycie się bezrobocia. Poziom bezrobocia liczy się w promilach. Każdy zarejestrowany bezrobotny otrzymuje zasiłek ok 10$ (wg obecnego kursu) i musi w zamian przez wiele godzin wykonywać prace społeczne. Kwota zasiłku jest tak niska, że nie wystarczy nawet na tydzień wyżywienia, ale pracy do wykonania nieproporcjonalnie dużo. Nic dziwnego, że ludzie nie rejestrują się. A rząd może pochwalić się niespotykanie niskim wskaźnikiem bezrobocia. Szacuje się się, że realnie nie ma pracy 24-30% ludzi. Potwierdza się to częściowo w opowieści naszego Gościa z ostatniego lata, który opowiadał, że pracę dostaje się za wysokie łapówki.
Im więcej Nadia opowiada, tym bardziej nie możemy się nadziwić, jak ci ludzie dają radę żyć.
Ludzie na Białorusi masowo starają się o Kartę Polaka. Kiedyś wystarczyło odpowiedzieć na dwa proste pytania, pokazać dokumenty i wszystko. Teraz bardzo maglują w konsulatach, a pytania z historii, geografii czy kultury bywają takie trudne, że nie jeden rodowity Polak z Polski miałby problemy z odpowiedzią. Posiadacz Karty Polaka ma pewne przywileje na terenie Polski, np. zniżki na pociąg czy bezpłatne wejścia do muzeów. Z poważniejszych spraw bezpłatna nauka w Polsce czy leczenie w zakresie nagłych zachorowań. Przy poziomie dochodów na Białorusi jest to spore ułatwienie,
Wracając do życia w Hostelu Mamas&Papas muszę potwierdzić, że jak co roku o tej porze nie dzieje się zbyt wiele. Ostatnim wydarzeniem było goszczenie w naszych progach Leny Romul z zespołem. Przyznam szczerze, że nie wiedziałam wcześniej o ich istnieniu. Przyjechali na koncert do Gdańska i zajrzałam do internetu, żeby zobaczyć, jaką muzykę wykonują. Muszę przyznać, że dziewczyna ma świetny głos i na pewno zasłużenie dotarła do finału Mam Talent.
Po pobycie w Azji mamy lekką awersję do aparatu fotograficznego, więc na zdjęcia musicie poczekać do innych wpisów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz