sobota, 6 lutego 2016

Mamas&Papas w Carcassonne



Beziers opuściliśmy bez zbędnych sentymentów. Miasto nie przypadło nam do gustu i tyle. Następny etap - Carcassonne - jest już nam znany osobiście i na pewno nie będziemy zawiedzeni. Pokochaliśmy to miejsce od pierwszego wejrzenia w czasie podróży 9 lat temu. I od wyjazdu z Carcassonne kombinowaliśmy, żeby tu wrócić. Od Beziers jest na tyle blisko, że nie zastanawialiśmy się długo.
Jesteśmy niereformowalni w zakresie zmobilizowania się w sprawach organizacyjnych w czasie podróży. Wszystko idzie jakoś tak spontanicznie. Na przykład; szukając transportu do Carcassonne bez sensu udaliśmy się do pobliskiej firmy autobusowej. Tak nam doradził właściciel hotelu. Wcześniej robiliśmy rozeznanie i wiedzieliśmy, że stamtąd nie da rady złapać autobusu do Carcassonne. A jednak poleźliśmy. Oczywiście bez sukcesu. Dzięki temu wypadowi, na dworzec kolejowy dotarliśmy w momencie, kiedy odjeżdżał właśnie pociąg do Carcassonne. 



Czekamy na pociąg w Beziers

Następne połączenie za kilka godzin. Postanowiliśmy więc pojechać do Narbonne, pogapić się na miasto i stamtąd ruszyć do celu. Tak też zrobiliśmy. W Narbonne było cudownie ciepło. Około 20 stopni i my usmażeni w za ciepłym ubraniu. Boskie uczucie! Pocić się z gorąca w lutym! Nasze plany spełzły na niczym, bo po drodze natknęliśmy się na chińską restaurację. Musieliśmy oczywiście wejść do środka. Po chińskim posiłku czasu wystarczyło na kawę i poszliśmy na pociąg do Carcassonne, żeby nie spóźnić się ponownie.


Kawka w Narbonne


Na miejscu przeżyliśmy mały szok, bo nie mogliśmy trafić do naszego hotelu. Był to ten sam obiekt co poprzednio. Fantastyczna miejscówka! Normalnie zapomnieliśmy, jak tam się idzie! Kręciliśmy się wśród znajomych miejsc i ścieżek i nic! Musieliśmy pójść do kawiarni na kawę, żeby skorzystać z wifi i sprawdzić mapę. Oczywiście wyszło na to, że siedzimy 2 minuty (albo i mniej) od naszego celu. 

Nasz pokoik

Zamek w Carcassonne
Widok z okna w hotelu

Carcassonne jest miejscem związanym z Katarami. Byli oni przedstawicielami ruchu religijnego, który rozwinął się w XI-XIII wieku głównie na południu Francji. Sprzeciwiali się władzy feudalnej, i hierarchii kościelnej. Żyli w ubóstwie. Dzielili się z ubogimi tym, co mieli. Kościół nie akceptował tych odmieńców, gdyż byli dla niego zbyt atrakcyjną konkurencją. W ten sposób wydali na siebie wyrok. Na początku tylko  król, potem razem z Kościołem,  spowodowali, że po Katarach zostały tylko opowieści i piękne zamki na południu Francji.
Carcassonne jest ważnym miejscem w dziejach krucjat przeciwko Katarom. Może kogoś zainteresuje ta historia, więc podaję link ( https://pl.wikipedia.org/wiki/Katarzy ).
Siedzimy w najstarszej części miasta. Niesamowita atmosferą!
Dzisiaj była taka okropna wichura, że w zasadzie trzeba było siedzieć w hotelu. Wyszliśmy na zewnątrz, ale po zrobieniu najniezbędniejszych zakupów wróciliśmy biegiem (walcząc z podmuchami) do hotelu. Wichura POTWORNA!!!!



Zamek nocą

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz