Następnego dnia Drużyna Papasa spożyła śniadanie wraz uroczą córeczką właścicieli i udała się na fotograficzne łowy. W Hue znaleźliśmy się tylko na moment. Stąd udało nam się złapać tani lot do Hanoi. Jeden dzień musiał wystarczyć. Wszystkich, oprócz mnie, opętała potrzeba zwiedzania. Byłam już w Hue, więc postanowiłam nadrobić różne zaległości, ze spaniem na czele.
Hue jest spoko. Przede wszystkim nie ma tylu turystów, co w Hoi An. Jest głośno, wiadomo. Wszak to Wietnam 😁
Zbliża się Tet czyli tutejszy Nowy Rok. Mając doświadczenie z podobnego zdarzenia w przeszłości, postanowiliśmy zawczasu znaleźć spokojne miejsce na ten zwariowany czas i przeczekać. Zdecydowaliśmy się na wyspiarskie Cat Ba. Najpierw lot z Hue do Hanoi i następnego dnia autobusem i promem do Cat Ba.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz