środa, 18 stycznia 2017

Mamas&Papas szukają kawy (wpis 9.)

Nauczeni doświadczeniami z Kunming, postanowiliśmy udać się z wyprzedzeniem na stację kolejową, żeby zakupić bilety na kolejny pociąg. Zdecydowaliśmy, że pojedziemy do Dali. Dużo taniej wychodzi pojechać po bilety taksówką w obie strony niż skorzystać ze sprzedaży internetowej. Plus zaoszczędzony czas.
Taksówek trochę się boję :) W Kunming taksówkarz chciał zamknąć bagażnik w momencie, gdy jeszcze nie wyjęłam plecaka i przywalił mi w głowę. Na szczęście siostra Ada była pod ręką i była przygotowana do ratownania. Sprawnie zaopatrzyła mi głowę. W sumie nic wielkiego się nie stało, ale mały szok na początku miałam. Teraz dumnie noszę plaster. I jest co wspominać :)

Mamy mały problem kawowy. Tutaj nie pijają kawy! Nie wiem, jak jest winnych miejscach w Chinach, ale w Chuxiong kawy się nie napijecie. Znaleźliśmy jedno miejsce. Kawiarnia urządzona na sposób zachodni. Kawa droga jak diabli i taka sobie w smaku. Właścicielka mówi ciut ciut po angielsku. Mamy więc już dwie osoby w tym mieście, z którymi możemy się jako tako porozumieć. Kawa przeciętna, ale Ada odkryła w tym miejscu fantastyczną herbatę. Jednak Chiny to herbaciana tradycja, nie kawowa! 









Wieczorem właściciel naszego hotelu zaproponawał, żeby zjeść wspólnie kolację. Chętnie na to przystaliśmy. To bardzo fajna sprawa móc zjeść z tubylcem w tutejszym domu. Pan gospodarz trochę słabo mówi po angielsku, więc czasami rozmowa była męcząca, ale w sumie byliśmy zadowoleni. Dowiedzieliśmy się, że w Chinach angielskiego uczą w szkołach od początku edukacji, ale nauczanie jest na bardzo kiepskim poziomie i ze szkolnego kursu angielskiego dzieciaki nic nie wynoszą. Zauważyliśmy!   Powiedzieliśmy mu, że jesteśmy jedynymi ludźmi w mieście ubranymi w bluzki z krótkim rękawem. Stwierdził, że teraz jest zima, więc jest chłodno, ale latem też nie jest za gorąco - tylko 30-38 stopni. Rzeczywiście całkiem nie gorąco :)





























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz