wtorek, 10 stycznia 2017

Mamas&Papas i Ada wyruszyli

Doczekaliśmy! O 5:30 wyruszyliśmy!
Najpierw pendolino do Warszawy. Dla mnie i Papasa pierwszy raz, ale poza krótkim czasem przejazdu nic nadzwyczajnego.




W Warszawie szybka kawka i długie oczekiwanie na opóźniony samolot. Oczywiście brzęczałam na bramce i pani sprawdzająca nie miała pojęcia, dlaczego... Ja też nie wiem.

Lecieliśmy nową dla nas linią Air China. Fotele były wygodne, super zagłówki i dużo miejsca na nogi. Do tego rewelacyjne jedzenie! Tylko obsługa sztywna, bez uśmiechu. Taka jakaś niefajna. Ale w sumie robili to, co do nich należalo. Ogólnie polecamy!
Papas w ramach poznawania świata, wezwał nieświadomie i niechcący jedną z Pań. Podeszła ze szklanką wody z agresywnym zapytaniem, czy tego sobie życzę. Nie wydałam Papasa i wzięłam wodę na klatę, tzn wypiłam. No problem!

W Pekinie mieliśmy przsiadkę. Powiem, jedno: nie musisz, nie jedź przez Pekin!

O tym jutro. Jechaliśmy 28 godzin i jestem mega padnięta :(

Parę zdjęć zapowiadających :)

Po śmierci Króla Tajlandii, kraj wciąż w żałobie. Ludzie ubrani na czarno, liczne miejsca pamięci WSZĘDZIE!

Po przylocie do Bangkoku

Coś w Bangkoku

Pierwsza wspólna fotka



Kolejne miejsce pamięci Króla

Nasza okolica








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz