czwartek, 1 lutego 2018

Festiwal i wizy (wpis 28.)




Poniżej obiecane fotki Papasa z Festiwalu w Champasak. Ludzie handlują, zwiedzają, biesiadują, modlą się. Jest wielu mnichów, którzy spali w namiocikach na terenie festiwalowym . Jest tam jakaś święta woda, którą festiwalowicze nabierają masowo do butelek. Papasa duma - paluszki krabowe w cenie 40 groszy za sztukę i papaya salad na ostro. Wesołe miasteczko też oczywiście musi być na takiej imprezie.










































































































W cieniu Festiwalu postanowiliśmy zająć się wreszcie na poważnie tematem wiz do Wietnamu. Ponieważ przybieraliśmy się już prawie dwa tygodnie, uznaliśmy, że dłużej nie da się tego odkładać.
Najpierw zdjęcia do wizy. Ada spryciulka znalazła w komputerze fotkę, która się nadała. My musieliśmy pójść do miasteczka w poszukiwaniu fotografa. Skierowano nas do jakiegoś hostelu. Tam spotkaliśmy przedsiębiorczego właściciela, który w zasadzie zajmował się wszystkim, co jest potrzebne turystom. Białe tło do fotografii wizowych też miał. Odwinął niebieską szmatę i piękna biel zaprosiła nas do pozowania. Wysłaniem pliku na maila musiał zająć się Piotruś. Pan miał inne sprawy.






Zdjęcia to nie wszystko. Tak jakoś nam wyszło wypełnianie wniosków w internecie, że tylko Ada i Papas mogą mieć 100% nadzieję na wizę. Najgorzej ma Piotruś, bo zapomniał wpisać we wniosku ... nazwiska. No cóż, jeżeli go nie wpuszczą, nie zostawimy go. Pojedziemy gdzie indziej. Wizy powinny być dostępne w internecie najpóźniej w poniedziałek 5.02. Okaże się, czy pojedziemy wreszcie do tego Wietnamu, czy nie. W oczekiwaniu na zdjęcia poznaliśmy fajnych Polaków z Białowieży, którzy podróżują po Azji od listopada. Tacy to mają dobrze!
Poznaliśmy też Francuza, który stworzył w Champasak przed 9 laty Teatr Cieni. Jak byliśmy tu poprzednio, nie udało nam się dotrzeć na spektakl. Tym razem nie odpuścimy :)




Doświadczeniem dnia numer jeden była jednak pizza na sposób laotański. Piotruś się odważył i zamówił to cudo. Prawdopodobnie smakuje lepiej niż wygląda :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz